wtorek, 8 maja 2018

Najpiękniejszy brzydal na świecie

Jak widać na blogu nastąpiły spoooore zmiany. Nie będę się nad tym rozwodzić w tym poście, wszystko wyjaśnię w następnym, który postaram się opublikować w piątek/sobotę.

A dzisiaj chcę wam przedstawić najpiękniejszego konia w mojej kolekcji, który stoi już u mnie od miesiąca i dwóch dni. Nie wiem dlaczego nie pochwaliłam się nim wcześniej, bo o ile chwalić się nie lubię, w tym przypadku jest to wręcz wskazane.
Kto kojarzy mnie z grupek na fb już na pewno wie kto kryje się w dalszej części posta ^^
A jest to...




Cudowny model Artist Resin Bentley - Dressage Gelding, wyrzeźbiony przez Julie Brooks, odlany przez Seuntę, zmieniona grzywa i cudne malowanie są dziełem Magdy (The Black Horse And Winged Panther), kupiony od Pati (Wolfblood Stable).

Na początek - czym jest model Artist Resin? Figura odlana z wysokiej jakości żywicy, wypuszczana przez samego artystę w bardzo ograniczonym nakładzie. ARki mogą mieć wszelkie rozmiary, różne typy budowy i style rzeźbienia. Generalnie im wyższa cena, tym lepszy model dostajemy. AR jest na początku niepomalowana i należy ją wysłać do kolejnego artysty na malowanie i prepping. Są to modele zrobione z dużo większą starannością, niż wszelkie firmowe figurki. Po więcej informacji zapraszam do filmiku Uli, ogólnie gorąco polecam słynną stajnie Teneborboras (XD).
Nie szukałam dla siebie konkretnego modelu. Miałam ich sporo na oku, ale nawet nie miałam pieniędzy, by takowy kupić. Kiedy zobaczyłam na grupie sprzedaż/kupno koni tego pana, już się nie zastanawiałam. Obserwowałam go długo, prawie jak lew chcący wykarmić swoje dzieci i stado - i nareszcie było mi dane go "upolować".


Ten dumny ujeżdżeniowy wałach dostąpił zaszczytu bycia moją pierwszą (i na pewno nie ostatnią!) ARką. Naturalnie stał się moim ulubionym i przy okazji najcenniejszym (zarówno w dosłownym, jak i przenośnym znaczeniu) modelem, więc gwarantuję, że będzie się tu co jakiś czas pojawiać. Na pewno będzie towarzyszył w sesji pewnego modelu, który jest na malowaniu właśnie u Magdy (btw, jeśli chodzi o post z kolekcją, musicie poczekać - gdyż czekam na jeszcze 5 modeli i chciałabym zrobić update kolekcji dopiero jak przyjadą).
Aktualnie ma swoją oddzielną półeczkę, aby było go dobrze widać z każdej strony. Jest to srokacz overo, inspirowany synem wspaniałego Sato, Simba Twist. Mógłby w zasadzie być nim, ale jest o kilka tonów za ciemny. Dzięki niemu wiem przynajmniej na jakie maści będę chciała przemalować swoje schleich, bo konie ze stadniny, w której urodził się Simba mają przecudowne kolorki.


Wróćmy jednak do Benka - ponieważ nie miał on w "życiu" łatwo i chciałabym to jakoś opisać zanim przejdę do kwestii wizualnej. Został wysłany do Magdy na malowanie, męczyła się z nim długo, była to pierwsza malowana przez nią ARka. Po opublikowaniu jego pierwszych zdjęć posypała się fala krytyki - ktoś porównał jego cudowne łatki do malowanych korektorem. Po przeczytaniu tych komentarzy było mi po prostu przykro - dziewczyna się postarała, wie więcej o malowaniu niż większość osób, które się tam wypowiadały, więc ta krytyka była według mnie bezpodstawna. Ale to był dopiero początek.
Patrycja zdecydowała się sprzedać model. Po wystawieniu pewna pani napisała, że z chęcią go kupi, jednak odda go na malowanie - gdyż to jest na zbyt niskim poziomie, podobnie jak prepping. Jasne, każdy ma prawdo do wyrażania własnego zdania, ale w sposób kulturalny. A w kolejnych komentarzach tej kultury już nie było - jedynie żarliwa, przepełniona jadem dyskusja na temat malowania Benka, praw autorskich, bla bla. Wiedziałam, że najbardziej poszkodowana jest "sprawczyni tego okrutnego czynu" czyli Madzia. Było mi jej strasznie szkoda, podobnie jak Pati, która chciała jedynie sprzedać swój model, a zamiast komentarzy od osób zainteresowanych kupnem czytała tylko bezsensowny spam.


Ostatecznie nie wiedziałam co się stało z Benkiem. Czy został sprzedany, w jakiej maści teraz jest? Na początku nie skradł mojego serca, ale im dłużej gapiłam się na zdjęcia, tym więcej o nim myślałam i zauważałam coraz więcej jego atutów. Aż w końcu o chyba trzeciej w nocy, postanowiłam zapytać co się stało z tym modelem.
Odpowiedź mnie w pełni usatysfakcjonowała. Nadal dostępny, nadal w tej maści. Do kupienia. Wyobrażacie sobie ten zaciesz na mojej twarzy? Pati chciała go sprzedać dopiero po Sarmackim, chciała mu też zmienić maść na gniadą, do czego na szczęście nie doszło. Zależało mi na kupieniu go w TYM konkretnym malowaniu. Odnalazłam w nim coś, co niezwykle mnie przyciągało. Farba na tej żywiczce przyczyniła się do sporej afery. To konkretne malowanie. Gdyby zostało zmienione, koń straciłby część swojej historii. I cieszę się, że tak się nie stało.


Konik ma wyrzeźbione kasztany i strzałki, jak to na AR przystało. Jak mogliście zobaczyć na pierwszym zdjęciu, posiada on podstawkę, która nie stanowi większego problemu - jest malutka i naprawdę mało widoczna. Jednak niestety, bolec nie wchodzi tak jak powinien, przez co wciąż wypada, kiedy podnosimy konika. Należy na nią zatem bardzo uważać. Pomimo maści, widać mnóstwo szczegółów - bardzo ładnie zrobiona głowa, sylwetka typowego konia sportowego, nieco rozluźnionego, uważnie słuchającego poleceń swojego jeźdźca. Podkowy są na swoim miejscu, muszę przyznać, że nawet malowanie jego części intymnych jest bardzo szczegółowe i ładne.
Kocham tą głowę. Grzywa, którą wyrzeźbiła Magda pasuje mu dużo bardziej, niż pierwotna. Te rybie oczka, cudowne, słodkie chrapki i zaróżowienie na końcówce, dodaje mu uroku, nie zabierając jego powagi i majestatu. Widać, że koń płynie, powala mnie jego lekkość i delikatność, a jednocześnie ta pewność siebie, która od niego bije. Czysta poezja.


O ile podoba mi się mówienie na niego imieniem stajennym, czyli po prostu Benek, ten wałaszek musi mieć swoje imię pokazowe, które jeszcze tutaj nie padło - gdyż wymyśliłam je właśnie w momencie pisania poprzedniego akapitu. Historia tego konia kojarzy mi się z "Brzydkim Kaczątkiem", wspaniałą bajką, która jest mi wyjątkowo bliska. Widzę w tym kaczątku każdego z nas. Jesteśmy nieszczęśliwym, małym pisklakiem, dopóki nie odnajdziemy osoby, która ujrzy w nas łabędzia i poda nam lustro, abyśmy mogli sami siebie docenić. Gdyż zobaczenie samemu swoich zalet bywa bardzo trudne, szczególnie dziś, kiedy wszyscy koncentrują się na deptaniu i gaszeniu ambicji innych. Trochę poetyckie metafory z tego wychodzą, ale chyba rozumiecie. Ja taką osobą stałam się dla Benka. Tam, gdzie inni widzieli konia pociapanego korektorem, ja odnalazłam model, którego szukałam kilka lat. Moją idealną pierwszą ARkę. I tak jak w "Brzydkim Kaczątku" nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji, tak znajdzie się również w historii Bentley'a - gdyż jego imię pokazowe będzie brzmieć Plot Twist, czyli właśnie "zwrot akcji". Ponieważ bądź co bądź - miał mieć zmieniona maść, być zmywany, a nagle wyskoczyła jakaś śmieszna istotka i kiedy chwyciła go w swoje łapki, wiedziała, że już nikt nie tyknie go żadnym pędzlem ani zmywaczem
Skąd pomysł na to imię? Simba Twist oczywiście! Skoro koń jest na nim luźno inspirowany w kwestii maści, dlaczego by nie zrobić tego samego z imieniem? Mi się podoba, pasuje mu. Generalnie lubię, kiedy stajenne imiona są proste i jednoczłonowe, podczas gdy pełne, pokazowe i rodowodowe imiona mają po kilka słów i są często bardzo oryginalne.


Uff, trochę się rozpisałam. Mogłabym napisać wiele więcej, ale jednak pora zrobić coś ze szkołą. Całą majówkę leniuchowałam, a matematyka i fizyka już jutro...
W kolejnym poście nie będzie opisu modelu, jedynie kilka luźnych zdjęć i mała pogadanka, bo podczas mojej nieobecności zmieniło się sporo i chciałabym wam o tym opowiedzieć.
Jeżeli ktoś przeczytał cały post - wielkie gratki!
Pozdrawiam i do weekendu <3

Bohaterem dzisiejszego postu jest:
- Artist Resin Bentley (Benek AKA Plot Twist)

4 komentarze:

  1. Super post i śliczny koniś *o*. Jakbym zobaczyła to bym brała bez zastanowienia. Post super napisany, miło się czytało.
    Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma to coś w sobie, zdecydowanie :D
      Dziękuję i pozdrawiam <33

      Usuń
  2. kupiłam by go i świetny post

    OdpowiedzUsuń
  3. 54 yr old Structural Analysis Engineer Valery Royds, hailing from Saint-Sauveur-des-Monts enjoys watching movies like The Private Life of a Cat and Crocheting. Took a trip to Al Qal'a of Beni Hammad and drives a G-Class. witryna internetowa

    OdpowiedzUsuń